Bunkier przecięty na pół

Magazyn „DeZeen” publikuje zdjęcia przeciętego na pół bunkra.

Fot. dezeen.com

Fot. dezeen.com

Pochodzący z czasu II wojny światowej, znajdujący się na terenie Holandii, bunkier stał się turystyczną atrakcją po tym, jak przecięto go na pół i udostępniono zwiedzającym w formie „interaktywnej” rzeźby.

Obiekt został zbudowany w 1940 roku. Miał stanowić schronienie dla około 13 żołnierzy.

Przecięcie betonowego bunkra zajęło blisko 40 dni.

To zaledwie jeden z 700 tego typu obiektów wzniesionych w obrębie Nowej Holenderskiej Linii Wodnej – systemu fortyfikacji zbudowanych między 1815 i 1940 rokiem.

Fot. dezeen.com

Fot. dezeen.com

 

Fot. dezeen.com

Fot. dezeen.com

Fot. dezeen.com

Fot. dezeen.com

Źródło:

DeZeen.com

Zaszufladkowano do kategorii Architektura | 38 komentarzy

Head Made

W tłumie jednakowych elementów garderoby, szytych masowo w fabrykach w Bangladeszu, a następnie rzucanych na złote wieszaki sieciówek, wszystko to, co rodzi się gdzieś na pograniczu wyobraźni i sztuki, wydaje się być w dzisiejszych czasach wyjątkowo cenne.

Fot. Basia Budniak

Fot. Basia Budniak

Jest takie miejsce w sieci, wielka pracownia artystów, którzy płótna naciągają nie na blejtram, ale na człowieka. I na takim plastycznym podobraziu obraz żyje. I nie jest potrzebna ani galeria, ani wernisaż z kieliszkiem wina, ani krytyk, który wrzuci styl reprezentowany przez artystę do jakiegoś worka.

Pomysłodawcy Head Made pozwalają się wydostać sztuce z dusznych pomieszczeń, a artystom pomagają otwierać szuflady, w których zalegają fantastyczne, barwne kompozycje.

Dzięki takim projektom poznaje się ludzi żyjących sztuką, a i samemu można czerpać pełnymi garściami z cudzej wyobraźni.

Założyciele Head Made sami nie są artystami. Zanim stworzyli pokaźną ekipę twórców, musieli się przekopać przez portale zrzeszające miłośników sztuk plastycznych, blogi artystyczne. Teraz autorzy sami się zgłaszają z zapytaniem o współpracę…

Fragment jednej z prac Dewizki

Fragment jednej z prac Dewizki

– Założenie od samego początku było takie, żeby na stronie pojawiały się prace w różnym charakterze, żeby nie zamknąć się w jakiejś jednej, określonej estetyce. I dlatego na stronie można znaleźć produkty z rysunkami Malwiny de Brade, ale też na przykład serię grafik o superbohaterach od Pan Tona, która jest zupełnie z innej bajki. Jakiś czas temu dołączyła do nas Aleksandra Wolter, która jest autorką ciekawych zdjęć – cieszy nas to bardzo, bo do tej pory na Head Made nie było żadnych produktów z fotografiami – podkreśla Katarzyna Martyka.

Z Head Made współpracują:

Jedna z 10 najlepszych – według malezyjskiego magazynu CutOut – ilustratorek świata, Magdalena Pankiewicz, która projektuje również tapety, plakaty i wzory na ubrania.

Do świata baśni wprowadza absolwentka warszawskiej ASP Malwina De Brade. Z globalizacji zadrwimy w towarzystwie Agnieszki Orlińskiej, która przy okazji zapewni tarzanie się w popkulturowym śmietniku.

Anna Maria Jamróz – studentka grafiki krakowskiej ASP – wciąga widza w obrazy nieco niepokojące, psychodeliczne i zaprasza do swojego świata radioaktywnych reniferów.

Fot. Basia Budniak

Fot. Basia Budniak

W obrazach Anny Rudak spotkamy leśnych dziadów, drwali i „sailorów”, a Deruda z lasu „otworzy bramę do Krainy Czarów”.

Dewizka czerpie inspiracje z natury – wędruje leśnymi ścieżkami w poszukiwaniu „rzeczy ładnych”, by móc nimi nasycić wzrok.

Dixie Leota – w jednym z moich ulubionych obrazów – strofuje tych, którzy „siorbią”, a Nikola Kucharska, autorka ilustracji do „Księgi Urwisów” Niziurskiego oraz „Koziołków Pana Zegarmistrza” Chotomskiej – rozmienia świat na drobne i zagląda w jego intrygujące zakamarki.

Kamila Konarska, ukrywająca się pod pseudonimem „No hejo”, swobodnie igra z formą i kolorem.

„Have a nice dream” zabiera nas do świata onirycznego, zdeformowanego w sposób atrakcyjny, pociągający, intrygujący… „Życie to jeden wielki sen i nie ma sensu zastanawiać się nad jego składowymi” – podkreśla kryjący się pod tym pseudonimem artysta.

Z Kreską można się wybrać na odpust lub napić się z zaczarowanym, surrealistycznym królikiem herbaty.

Studentka opolskiego Instytutu Sztuki Katarzyna Olbromska -inspiracje czerpie z sytuacji codziennych, świata zwierząt i komiksów.

Monique Muffin – porywająca to świata abstrakcyjnych kształtów – zapewnia, że „w głowie ma niekończącą się studnię pomysłów”.

Pepino rysuje, maluje, szyje i fotografuje. Porusza się sprawnie między bielą i czernią. Celuje w geometrię, minimalizm, typografię i op-art

Paulina Paździera zabiera w kosmos i na spotkanie z wilkiem.  O sobie mówi, że jest wszystkim w jednym: rysownikiem, krawcem, myślicielem, obserwatorem, grafikiem. 

Ela „Kelso” Raczyk nazywa siebie maniakiem czerni i bieli. Ola Wróż – Absolwentka Sztuk Pięknych we Wrocławiu – wręcz przeciwnie: igra z barwami,

Prace Kamili Kozłowskiej można znaleźć nie tylko w HeadMade, ale również na płytach, plakatach czy odzieży.

Phronemophobia preferuje „sztuki brzydkie”, „wciąż rozważa na temat fenomenologii ohydy” i „marzy o byciu matką cudzych koszmarów…

Poza wymienionymi wyżej artystami z Head Made współpracują również Michał Adamiec, Ewa Moś, Paweł Perłowski, Roksana Robok, Aleksandra Wolter, Alicja Nikodem, Anna Szostek, Bewia buziowata, Cecylia Mach, Daniel „Zeer” Kasprzykowski, Dawid Kuklik, Martyna Lejman, Mateusz Suda, Michał Stachacz, Monika Dekowska, Natalka design, OzzOne, Pan Ton, PiterqDesign, Radek Ruciński.

Zaszufladkowano do kategorii Design | Otagowano , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , | 29 komentarzy

Raj ukryty w gruzach

Katalonia. Za ścianą z czerwonej cegły, wciśniętą między szczerbate fasady kamienic, kryje się architektoniczna perełka… Sami zobaczcie.

Fot. Adrià Goula/dezeen.com

Fot. Adrià Goula/dezeen.com

Budynek, zaprojektowany przez grupę „H Arquitectes” w składzie: David Lorente, Josep Ricart, Xavier Ros, Roger Tudó, mieści się przy jednej z ulic w hiszpańskim miasteczku Granollers na wschodzie Katalonii.

Za czerwoną maską można znaleźć ogród, schludny parking i niezwykłe, urządzone ze smakiem mieszkanie.

Poniżej kilka zdjęć:

Fot. Adrià Goula/dezeen.com

Fot. Adrià Goula/dezeen.com

 

Fot. Adrià Goula/dezeen.com

Fot. Adrià Goula/dezeen.com

Fot. Adrià Goula/dezeen.com

Fot. Adrià Goula/dezeen.com

Fot. Adrià Goula/dezeen.com

Fot. Adrià Goula/dezeen.com

Źródło:

Dezeen

Zaszufladkowano do kategorii Architektura | Otagowano , | 97 komentarzy

Rękolęki

„Ręce już nie są jedynie rękami, ale stają się fizycznymi wcieleniami przeszkód, marzeń i lęków jednostki” – czytamy na stronie autorów projektu.

Fot. http://www.babakmeetsjeffrey.com

Fot. http://www.babakmeetsjeffrey.com

Pomysł na realizację projektu narodził się około dziesięć lat temu. Babak Hosseiny stworzył serię rysunków, na których ręce tracą swoją dotychczasową rolę, stając się metaforą trudności, lęków i marzeń.

Kilka lat później Babak spotkał Jeffreya Vanhoutte, któremu opowiedział o swoim pomyśle. I w ten sposób artystyczny duet połączył udokumentowane w rysunkach wizje z fotografią

“Ô les Mains” – jak czytamy na stronie – jest pierwszą wspólną wystawą tych dwóch twórców.

Fot. http://www.babakmeetsjeffrey.com

Fot. http://www.babakmeetsjeffrey.com

Fot. http://www.babakmeetsjeffrey.com

Fot. http://www.babakmeetsjeffrey.com

Fot. http://www.babakmeetsjeffrey.com

Fot. http://www.babakmeetsjeffrey.com

Źródła:

Babak meets Jeffrey

Jeffrey Vanhoutte

 

Zaszufladkowano do kategorii Fotografia | Otagowano , | 11 komentarzy

Słynne obrazy w wersjach „biurowych”

Pracują w Nowym Jorku. Nie są artystami, ale lubią się bawić sztuką. Odtwarzają arcydzieła światowego malarstwa w biurowej scenerii. I tylko z wykorzystaniem przedmiotów biurowych.

"Stary gitarzysta", Pablo Picasso. Fot. foolsdoart.com

„Stary gitarzysta”, Pablo Picasso. Fot. foolsdoart.com

Chris i Francesco – bo tak przedstawiają się na swojej oficjalnej stronie – realizują ciekawy projekt „Fools do art”.

Dokonują kreatywnej reinterpretacji dzieł sztuki i wykonują „biurowe kopie” malowideł.

Jak zaznaczają, warunek jest jeden: mogą korzystać tylko z przedmiotów dostępnych w miejscu, w którym pracują, a jedynym narzędziem, którego mogą użyć do obróbki fotografii, jest telefon.

Powyżej „Stary gitarzysta” Pabla Picassa, a poniżej słynny obraz Rene Magritte’a – „Syn człowieczy”.

"Syn człowieczy", Rene Magritte. Fot. http://www.foolsdoart.com/

„Syn człowieczy”, Rene Magritte. Fot. http://www.foolsdoart.com/

Jest również próba zmierzenia się z tematem często podejmowanym przez Degasa…

"Dwie baletnice", Edgar Degas. Fot. http://www.foolsdoart.com/

„Dwie baletnice”, Edgar Degas. Fot. http://www.foolsdoart.com/

"Portret mężczyzny w turbanie", Jan van Eyck. Fot. http://www.foolsdoart.com/

„Portret mężczyzny w turbanie”, Jan van Eyck. Fot. http://www.foolsdoart.com/

Źródło:

Foolsdoart.com

 

Zaszufladkowano do kategorii Rysunek i malarstwo | Otagowano , , , | 15 komentarzy

Master of puppets

Jej lalki są niepowtarzalne i zrobione ręcznie od początku do końca – wraz z takimi elementami jak strój oraz wszystkimi detalami, które dodają im niezwykłego charakteru. Ostatnią – przedstawiającą Donalda Tuska – zobaczyłam na profilu artystki na Facebooku.

Donald Tusk, autor Bea Ihnatowicz (źródło: facebook.com/Beatissima.Art)

Donald Tusk, autor Bea Ihnatowicz (źródło: facebook.com/Beatissima.Art)

„Marionetki to według mnie najpiękniejsze, a zarazem najbardziej skomplikowane z lalek. Posiadają niezwykły czar, wdzięk – a jednocześnie są bardzo ekspresyjne. Stały się moją prawdziwą pasją. Wszystkiego nauczyłam się sama – metodą prób i błędów” – mówiła w rozmowie ze Sztukatułką Bea Ihnatowicz.

Praca nad jedną lalką trwa nawet kilka tygodni. Jest to jednak praca spontaniczna, podkreśla artystka. Bez szkiców i planów. Chyba, że powstaje na specjalne zamówienie i ma oddawać rzeczywisty wygląd przedstawianej postaci. Wtedy punktem wyjścia jest fotografia.

Fot. facebook.com/Beatissima.Art

Fot. facebook.com/Beatissima.Art

Zapytana o to, jak wygląda proces tworzenia marionetki, mówi, że w pierwszej kolejności powstaje szkielet z drewnianych elementów, który następnie okleja się wieloma warstwami masy papierowej. Najwięcej uwagi poświęca się twarzy, dłoniom, butom i innym, widocznym na zewnątrz elementom marionetki.

O lalkach Ihnatowicz pisałam już wcześniej na blogu. Odsyłam więc do tekstu Dusze na sznurkach.

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | 9 komentarzy

Dom na klifie

Australijska firma Modscape zaprojektowała nietypowy, zwisający z klifu pięciokondygnacyjny dom. To odpowiedź na potrzeby klientów, którzy posiadają działki w „ekstremalnych” lokalizacjach.

Fot. http://modscape.com.au/

Fot. http://modscape.com.au/

Inspiracją, jak podkreślają architekci, były wąsonogi – morskie skorupiaki, które osiadają na skałach, muszlach, a także rozmaitych, zanurzonych w wodzie obiektach.

Pięciokondygnacyjna, modułowa konstrukcja zwisa ze stromego klifu w Australii. Wszystkie jej elementy zostały „zakotwiczone” w skale.

Fot. http://modscape.com.au

Fot. http://modscape.com.au

Dzięki temu projektowi firma chciała pokazać, w jaki sposób można wykorzystać usytuowane w ekstremalnych warunkach działki.

Dom wpisuje się w krajobraz. Nie jest nachalnym elementem, dorzuconym bezmyślnie do australijskiego pejzażu. Został pomyślany tak, by stanowić naturalne przedłużenie klifu.

Do środka wchodzi się przez usytuowaną na szczycie wiatę garażową, w której jest miejsce dla dwóch samochodów.

Fot. http://modscape.com.au

Fot. http://modscape.com.au

Piętro niżej znajduje się foyer z kuchnią, jadalnią i salonem. Pod nimi – dwie sypialnie i łazienka.

Na poziomie drugim jest kolejna sypialnia oraz pokój z łazienką.

Najniżej znajduje się przestrzeń do spotkań rodzinnych z miejscem na grilla oraz … spa.

kondy

Wnętrze jest minimalistyczne. Znajdują się w nim jedynie niezbędne meble. Projektantom chodziło o to, by nadmiar przedmiotów nie przeszkadzał domownikom w kontemplowaniu bezkresu oceanu.

Źródło:

Cliff House by Modscape Concept

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | 5 komentarzy

Kobieta Morika lata świetności ma już za sobą

W Łodzi przy Więckowskiego 9 – w ramach IV edycji Festiwalu Urban Forms – powstał kolejny mural. Autorem malowidła jest rosyjski artysta Morik.

Autorem muralu jest rosyjski artysta Morik. Fot Urban Forms

Autorem muralu jest rosyjski artysta Morik. Fot Urban Forms

Mural przedstawia szczupłą kobietę, która przed chwilą odebrała telefon. Słuchawka leży bezwładnie, a zagubiona wśród deseni postać siedzi przygarbiona na drewnianym krześle.

O tym, że lata świetności ma już za sobą – jak zauważa autor – świadczyć ma powieszone na ścianie zdjęcie.

Kompozycja jest spójna, intrygująca i dobrze wpisuje się w otoczenie.

„Rzeczywistość pocięta na warstwy”

Jak podkreśla Michał Bieżyński z Fundacji Urban Forms, w pracach Rosjanina można zauważyć wpływy futuryzmu, który momentami przeradza się w dynamiczną abstrakcję.

– Widać również wyraźnie inspiracje malarstwem Francisa Bacona – dodaje.

– Rzeczywistość na płótnach Morika jest zmultiplikowana, pocięta na warstwy sprawiające wrażenie komputerowych glitch’ów. Styl malarski młodego Rosjanina oparty jest na realistycznej formie, jednakże artysta rozdziera kolejne powierzchnie swoich obrazów, nadając im nowy, surrealistyczny charakter – mówi Bieżyński.

O fundacji

Malowidło Morika jest 31. Muralem w Galerii Urban Forms. Obraz ten powstał we współpracy z programem Mia100 Kamienic.

Fundacja Urban Forms, odpowiedzialna za pozytywne, artystyczne zamieszanie w Łodzi, powstała w 2009 roku. Zajmuje się przede wszystkim „nasycaniem łódzkiej tkanki miejskiej kreatywną, wielowymiarową, nowoczesną sztuką”.

Dzięki pokaźnych rozmiarów obrazom w Łodzi powstaje stała ekspozycja sztuki ulicznej.

EKM

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Brak komentarzy

Kobra bierze się za Rubinsteina

W Łodzi, w ramach IV edycji Festiwalu Urban Forms, powstaje kolejny, barwny mural. Brazylijski artysta Eduardo Kobra maluje związanego z tym miastem słynnego pianistę Artura Rubinsteina.

Fot. urbanforms.org

Fot. urbanforms.org

Pochodzący z Brazylii Eduardo Kobra w łódzkim muralu nie odbiega od swojego stylu. Twarz Rubinsteina i to, co się wokół niej dzieje, przypominają obraz z kalejdoskopu, w którym zderzają się geometryczne, bardzo jaskrawe kształty.

Fundamentem muralu jest fotografia z 1950 roku. Jak podkreślają organizatorzy, prawdopodobnie wykonana podczas wycieczki artysty do berlińskiego zoo.
Reklama

Na zdjęciu powaga, kojarzona z postacią wirtuoza, zderza się z humorem. Rubinstein wykrzywia twarz i bawi się swoimi uszami.

Artysta urodził się w 1887 roku właśnie w Łodzi. Tam również – zanim został przez rodziców wysłany do Warszawy – pobierał pierwsze lekcje gry na pianinie.

Zgodę na wykorzystanie wizerunku pianisty wyraziła jego córka.

Mural namalowany na ścianie o powierzchni 60 metrów kwadratowych będzie można oglądać na rogu ulic Traugutta i Sienkiewicza.

Miasto będzie miało również mural na ścianie kamienicy u zbiegu ul. Więckowskiego i Zachodniej. Wykona go rosyjski artysta Morik.

Festiwal rozpocznie się 25 września. Malowidła Kobry i Morika są jedynie wstępem do IV edycji, w ramach której powstanie pięć kolejnych obrazów.

– Nad czterema muralami będą pracować artyści z Brazylii, Chin oraz Polski – mówi w rozmowie z Interią Michał Bieżyński z Fundacji Urban Forms.

Jak dodaje, jeden z nich zostanie wykonany na dwóch położonych obok siebie ścianach 10-piętrowych wieżowców.

W ramach festiwalu powstanie również pokaźnych rozmiarów „płaskorzeźba”, a dla zainteresowanych rolą sztuki w przestrzeni miejskiej zostanie zorganizowana międzynarodowa konferencja naukowa.

EKM

(Sztukatułka jest patronem medialnym IV edycji Festiwalu Urban Forms)

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | 17 komentarzy

Home Sweet Home. W puszce

Mikroświaty. Idylliczne, przerażające, perwersyjne. Podglądamy zamknięty w puszkach „dom” Nathalie Alony.

Na zdjęciu prace Nathalie Alony (fot. natalica.com)

Na zdjęciu prace Nathalie Alony (fot. natalica.com)

W puszkach o wymiarach 6×10 cm Nathalie Alony zamyka sceny z codziennego życia. W tych mikroskopijnych przestrzeniach uchwycono najbardziej intymne momenty.

Autorka nie ogranicza się do przyjemnych tematów. Poza matką karmiącą dziecko i starszą kobietą przy łóżku schorowanego męża, możemy w świecie Nathalie Alony zajrzeć do pomieszczeń, w których narkoman mierzy się ze strzykawką, a zdesperowany mężczyzna – z pętlą na suficie.

Alony mieszka i pracuje w Mantui we Włoszech, a także w Tel Awiwie. Dyplom (rzeźba) otrzymała w 2004 roku.

W tym samym roku założyła w Izraelu firmę NaTalica i zajęła się projektowaniem scenografii teatralnych i telewizyjnych.

Podczas pobytu w 1997 roku w Nepalu, gdzie pracowała również jako projektant ręcznie robionej biżuterii, nauczyła się tworzyć miniaturowe rzeźby. Swoje umiejętności wykorzystała w serii „Home Sweet Home”.

Otrzymała za nią w 2009 roku nagrodę „The West Prize” (Florencja).

Fot. http://natalica.com/homesweethome.html

Fot. http://natalica.com/homesweethome.html

Fot. http://natalica.com/homesweethome.html

Fot. http://natalica.com/homesweethome.html

7

Fot. http://natalica.com/homesweethome.html

Fot. http://natalica.com/homesweethome.html

Fot. http://natalica.com/homesweethome.html

Fot. http://natalica.com/homesweethome.html

Fot. http://natalica.com/homesweethome.html

Fot. http://natalica.com/homesweethome.html

Fot. http://natalica.com/homesweethome.html

Fot. natalica.com/homesweethome.html

Fot. http://natalica.com/homesweethome.html

 

Źródło:

NaTalica – strona artystki

Zaszufladkowano do kategorii Rozmaitości, Rzeźba | Otagowano , , , | 14 komentarzy