Na schodzącym w stronę dzikiej plaży zboczu, gdzieś za miastem Wlora, znajduje się żyjąca w doskonałej symbiozie z otaczającą ją florą, maleńka kapliczka. W nadgryzionym zębem czasu budynku, oznaczonym z każdej strony czerwonym krzyżem, znajdują się poukładane na klepisku, bądź powieszone na kamiennych ścianach ikony.
Jedna z nich znajduje się na niedbale otynkowanej ścianie. Pod cienką, a w niektórych miejscach wykruszoną warstwą tynku znajduje się coś, co wygląda na stary fresk (fragment widać z lewej strony obrazu).
Porzucone na pastwę losu (a pewnie niedługo i turystów, którzy zechcą zboczyć z drogi i przywieźć z podróży nietypową „pamiątkę”) przedstawienia świętych są jedynymi twarzami, jakie można zobaczyć w promieniu kilku kilometrów.
Część obrazów to reprodukcje, część – malowane na desce (zdjęcie powyżej i poniżej) charakterystyczne, choć różniące się między sobą, tradycyjne przedstawienia ikonograficzne.
W kapliczce odnaleźć można przykłady ikon trynitarnych, czyli takich, które przedstawiają Ojca, Syna lub Ducha Świętego, a także mariologicznych (Matka Boska) i hagiograficznych (święci).
Poniżej na białej ścianie widać wspomniany wcześniej fresk, który prawdopodobnie przedstawia ukrzyżowanego Chrystusa.
Kaplica – sądząc po jej obecnym stanie – mogła być schronieniem dla zbłąkanych wędrowców lub pasterzy. Na poniższym zdjęciu ślady bytności człowieka, który prawdopodobnie wykorzystał jedną z ikon do rozpalenia ognia.
Niektóre ikony ozdobione są roślinami. Na surowych deskach wiszą materie, które kiedyś mogły służyć za obrusy bądź serwetki. Na ziemi leżą resztki świeczek.
Poniżej jedna z wielu znajdujących się w tym miejscu ikon mariologicznych:
I na koniec Chrystus Pantrokrator – charakterystyczny w ikonografii sposób przedstawienia Jezusa jako sędziego Wszechświata. Cechą wyróżniającą tę kompozycję są specyficznie ułożone palce prawej dłoni wzniesionej w geście błogosławieństwa oraz Pismo Święte w lewej ręce. Najczęściej księga jest otwarta, choć zdarzają się – jak poniżej – wersje z zamkniętym Pismem Świętym.
A tak wygląda miejsce, w którym „mieszkają” święci. Jeśli przypadkowi goście tego zapomnianego zakątka nie zmuszą mieszkańców kapliczki do „emigracji zarobkowej”, można mieć nadzieję, że miejsce to pozostanie ciekawym zaułkiem, w którym sztuka sakralna zachowa swój surowy, prosty, ale pełen uroku charakter.
Ej polszewicka choloto to miejsce jest „magazynem” ikon wotywnych składanych Bogu za ciężkie grzechy klątwy i przewinienia lokalnej społeczności – jak ktoś zabiera coś stamtąd to oznacza że bierze tą jakąś winę i przekleństwo na siebie – lewe ludzie komunistyczne o tym nie wiedzą dlatego są bolszewicką chołotą pospolitą bardzo często przeklęta w dodatku. POpieram.
Wystarczyłoby wyciąć z Twojej wypowiedzi kilka określeń i komentarz mógłby uchodzić za mądry
Cóż, ktoś,kto tak komentuje,zasługuje w pełni na miano katolickiej hołoty…
z hołoty napewno genetycznie jesteś obciążony…
Piękne te ikony, żal pomyśleć, że ktoś je może stamtąd po prostu zabrać i zawiesić u siebie w domu…
Z tego, co widać, w tej kapliczce jest nadal kilka ikon, ale nie wiadomo, ile ich tam powinno być – jak nikt tego nie pilnuje, to pewnie za parę lat obrazy znikną
myślałem że w Albanii są tylko muzulmanie
ja też:)
jest, moim zdaniem, pół na pół
do „anty”: Modlę się za Ciebie. Oby nie za późno. Witold
Pomagania w „emigracji zarobkowej mieszkańcom kapliczki” nie polecam nikomu. Znam historię trzech młodych mężczyzn, którzy pomagali „emigrować” dziełom sztuki sakralnej z polskich wiejskich kościółków i kapliczek. Historia jest skończona, żaden nie dożył trzydziestki. Wszyscy zginęli tragicznie jeden po drugim.
niesamowite!
Bardzo ładne miejsce. Ma ciekawy klimat. Można tam spędzić czas sam na sam ze Świętymi. Szkoda, ze w Polsce ciężko takie spotkać.
fajnie napisałeś – z tym, że można pobyć sam na sam ze świętymi:) bardzo mi się podoba
Ja trochę się przyczepię 🙂 Pantokrator to wcale nie sędzia wszechświata. Jakby się troszkę sprawdziło, to i by się znalazło stosowne tłumaczenie.. Nazwa ikon ukazujących postać Chrystusa w popiersiu pochodzi od greckiego słowa pantokratwr. Jest ono złożeniem przymiotnika pan – wszystek, cały, całkowity, pełny, najwyższy, oraz czasownika krateo – rządzić, władać, realizować, przewyższać, być panem, którego formę przymiotnikową krateos tłumaczy się jako: silny, władny, mocny. Znaczenie tego słowa możemy zatem zdefiniować jako: ten który jest panem wszystkiego, który wszystkim rządzi, który wszystko realizuje i który wszystko przewyższa, a zatem pantokrator jest tym, który przewyższa wszystko to, co realizuje, jest panem wszechmocnym i wszechwładnym. Nazwę dla wizerunku zaczerpnięto z Nowego Testamentu (2Kor 6, 18) oraz: (Ap 1,8). Samo przedstawienie z księgą zamkniętą nie jest czmś szczególnym, gdyż jest ono już znane w czasach starożytnych, przewiduję je (przedstawienie) także Hermeneia – podręcznik dla ikonografów.
A ikony rzeczywoście piękne i oby zostały tam, gdzie się obecnie znajdują 🙂
a….a gdzie Ci Święci!??? . Chylę czoła przed wiedzą ikonograficzną (tak to się zwie?) ale zawiedziony jetem fotoblogiem!!!. Oszukujesz!!!. Co innego w tytule, co innego w treści!!!… Nie chcę Ci ubliżać, ale wynika z tego Twojego blogu, że Święci żyją gdzieś poza ikonami, albo w Ich pobliżu, tylko Ty nie zaszczyciłaś Ich swą …reporterską ciekawością…. A tak na prawde myślę, że świetość dla Tych Świetych zaweira się również w akceptacji …deprecjacji, której się dopuszczasz!!!!. Przykro mi!- NIE NADUŻYWAJ TYTUŁÓW!!! i innych używek też…
halo, uczymy się czytać ze zrozumieniem:) nie rozumiem, czemu się czepiasz – przecież tytuł to przenośnia. A tak w ogóle ikony ciekawe, miejsce też, chciałoby się kiedyś coś takiego spotkać na swojej drodze, choć w Polsce, to chyba tylko w Bieszczadach jest jeszcze szansa
Ponad 40 lat temu przewedrowalam Bieszcady i ruiny wsystkich (?) cerkiew i kosciolkow – w czasi zakazanych wowczas obozow duszpasterskich z O. Hubertem Czuma. napotkane ruiny kosciolkow i cerkiew ozczysczalismy z gnoju. Na ich scianach rosly drzewa. Nie bylo dachow. Wnetrza przypominaly jedno rumowisko. Zal sciskal serce za zniszczona kultura. W zadnej z cerkwi (tych rozwalonych) nie bylo ikon. Bywaly zniszczone freski. Dzisiaj jest ich jeszcze mniej. Nie sadze, aby uchowaly sie jakies ikony…
co ty chcesz od tego tytułu – nie za bardzo rozumiem twoje pretensje… przeciez jest napisane „Zapomniana albańska kapliczka. Tak mieszkają święci”, a w treści są zdjęcia kapliczki, jej wnętrza i ikon – są więc i święci, i miejsce, w którym „mieszkają”, czyli w którym są powieszone… ja to odbieram metaforycznie (choć i w znaczeniu dosłownym nie ma żadnego przekłamania)
Bardzo lubię ikony. Z tekstu podoba mi się ta najbardziej surowa, może trochę prymitywna z Matką Boską i Dzieciątkiem. Szkoda tylko tej nadpalonej… Miło, że można sobie pooglądać, jak wyglądały ikony w Albanii.
Matka Teresa z Kalkuty była Albanką.
Pingback: Graffiti w albańskim wydaniu — Sztukatułka