Hiesl wymyśliła, a dziadunia powiesili

Babcie zdobiące fasady i spokojnie oddający się prasówce dziadkowie siedzący na krzesłach zawieszonych kilka metrów nad ziemią – oto bohaterowie jednej z instalacji niemieckiej artystki Angie Hiesl.

Mężczyzna siedzi na krześle zawieszonym 6 m nad ziemią w ramach projektu "X-times people chair" niemieckiej artystki Angie Hiesl, fot. AFP

Nie da się przejść obok projektu Angie Hiesl obojętnie. Szczególnie, jeśli kilka metrów nad głową mamy spokojnie czytającego prasę 70-latka lub robiącą na drutach babcię.

Projekt "Makadam", Angie Hiesl. Fot. i-das.de

Aktorzy zaangażowani do tego przedsięwzięcia mają około 70 lat. Wychodzą do widza ze swoim codziennym życiem.

„Przenikają” przez ściany fasad budynków i pokazują, jak wygląda ich spokojna starość – w prostych, ale nie pozbawionych uroku czynnościach (Jej Wysokość Starość – zobacz galerię zdjęć).

Starość elegancka i na wysokim – akurat tu w podwójnym znaczeniu – poziomie. Nie nudna i nie straszna.

W projekcie „Makadam” (patrz zdjęcie po lewej) Hiesl i Kaiser wykorzystali nieużytki byłego zakładu produkcyjnego i zamienili te poprzemysłowe tereny w scenę dla performerów.

Nazwa projektu nie jest przypadkowa. Pochodzi od nazwiska szkockiego inżyniera Johna Loudon McAdama, który na początku XIX wieku opracował specjalną technikę budowy dróg z warstwy mineralno-asfaltowej  (patrz PWN). Wystające z asfaltu nogi, głowa, bądź kobieta, której ciało jest częścią autostrady, to – ku czci wynalazcy – tzw. „makadamy”.

Hiesl proponuje spojrzenie na przemysłowy „miejski dywan”. Tu życie jest ciągle w ruchu, a człowiek staje się elementem wszczepionym do nieużytków przemysłowych, placów budowy i urbanistycznej scenografii, w której czuć przenikliwa pustkę.

"and HAIR and HAIR and HAIR and" - Angie Hiesl i Roland Kaiser, fot. angiehiesl.de

Szczególne miejsce w twórczości Hiesl zajmują włosy (zdjęcia powyżej), które – co podkreśla artystka – zawsze były obiektem fascynacji, a także wyrazem osobowości i siedzibą duszy.

"Bliźniaki. Skąd mogę wiedzieć, że ja to ja", Angie Hiesl. Fot. angiehiesl.de

W XIX wieku w Nadrenii kobieta wyplatała dla swojego narzeczonego bransoletkę z włosów, które wcześniej ściągała z grzebienia i szczotki. Ta nietypowa biżuteria była symbolem więzi między dwojgiem ludzi. Dziś tego typu przedmioty można podziwiać jedynie w lokalnych muzeach.

Włosy od zawsze były symbolem potencji seksualnej, siły i witalności. Dlatego golenie głowy jest upokarzającym i symbolicznym pozbawieniem człowieka jego indywidualności i godności. W zdjęciach Hiesl i Kaisera dostrzeżemy więc zarówno proces golenia głowy, jak i sterty ściętych włosów, które – niestety – przywodzą na myśl Auschwitz…

W krajach ubogich włosy stają się dodatkowo towarem. Są wykorzystywane do tresek i peruk, które trafiają do bogatszych części świata. Najczęściej takie włosy są wybielane i farbowane, chyba, że kobieta jest szczęśliwą posiadaczką włosów koloru „truskawkowy blond” (odsyłam w tym miejscu do tekstu Włosy blond żyłą złota w biednej Rosji z „The New York Times”).

Motyw włosów pojawia się również w kolejnym projekcie Hiesl. Splecione warkoczem, siedzące naprzeciwko siebie, bliźniaczki odbijają się w wodzie. To zdjęcie lubię szczególnie, bo podwaja efekt, który artystka chciała uzyskać, zapraszając widza do zaskakującej gry złudzeń optycznych, której bohaterami są jednojajowe bliźnięta.

Prowokujący jest również tytuł „wystawy” – „Bliźnięta. Skąd mogę wiedzieć, że ja, to ja?”. Hiesl wykorzystuje idealne kopie ludzi do kompozycji lustrzanych. Wywołuje u patrzącego złudzenie, że bohaterem zdjęcia jest tylko jedna osoba, a ta druga jest jedynie odbiciem w lustrze czy tafli wody.

"X-times people chair", Angie Hiesl. Fot. angiehiesl.de

Instalacje tworzone przez Hiesl leżą na pograniczu tańca, teatru, performance i sztuk wizualnych. Pozornie oddalone od siebie tematycznie są spięte klamrą powtarzających się w nich motywów.

Jest konsekwencja i spójność, której często brakuje performerom. Jest ruch, słowo, rekwizyt i skrócenie dystansu między artystą a widzem.

To nowe wydanie surrealizmu.

Źródła:

AFP

Angiehiesl.de

Enno Stahl -Angie Hiesl and her Performance Installations

Ten wpis został opublikowany w kategorii Fotografia, Performance, Teatr i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

18 odpowiedzi na „Hiesl wymyśliła, a dziadunia powiesili

  1. JAREMA pisze:

    a już myślałem,że to u nas w Polsce jakaś kobieta wpadła do dziury w asfalcie.

  2. Buchaj pisze:

    co za ludzie. Nic dodać nic ujac

  3. Anonim pisze:

    Co za debilny pomysł !!!

  4. Qwa. pisze:

    Te nogi w asfalcie, to widać, że na polkich drogach.

  5. kutanoid pisze:

    hahahaha twój stary umie latać

  6. XS pisze:

    To bardzo głupie

  7. drox pisze:

    co za asy!!!

  8. Żniwiarz pisze:

    Świetne. I wykonanie i przedstawienie. Coś nowego, niecodziennego.

  9. Buhahaha pisze:

    widac ze te nogi to podroba

  10. Skulik pisze:

    Dno. Zero pomysłowości. Wyłącznie próba zszokowania widza, ale i to bez powodzenia. Ciekawe czy te „dzieła” tworzy za swoje, czy finansujemy je my, nie-reżymowi-artyści z jakiegoś unijnego projektu…

  11. Dębica City pisze:

    ach ci artyście he he he

  12. Natalia pisze:

    super, bardzo mi się podoba wreszcie coś orginalnego i przyciągajacego wzrok, bomba!!!

  13. XS pisze:

    Nogi zawsze przyciągają uwagę ,ale nie Twoją Natalii,coś się z Tobą dzieje ? Sam pomysł jest bardzo kontrowersyjny i głupi zarazem!

  14. to ja pisze:

    Piersze zdjęcie to powszechny widok POlskich dróg i efektów pracy rządów Tuska i Kaczyńskiego

  15. bobsona pisze:

    czy to nie ta sama ktora ktora bawila sie w michaela jacksona ???ktory 3ma swoje niemowle za oknem ?:P
    widac sztucznosc …na pierwszy rzut …

  16. Anonim pisze:

    Żeby dziurę dziurą zatykac to tylko u nas możliwe

  17. Anonim pisze:

    czy to nie po prostu koncepcjonizm ???

Skomentuj Qwa. Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*