Podglądacze

To dziwna telewizja, perwersyjne kino wojeryzmu. Gasisz światło i oglądasz film. Kino akcji, telenowelę, romansidło, pornograficzną scenkę. W rolach głównych: sąsiedzi.

"Okna nocą", Edward Hopper (1928 r.) Obraz znajduje się w Museum of Modern Art

Dopóki nie było telewizji i programów reality show, skłonności do podglądania musiały się zmieścić w dziurce od klucza. Teraz, gdy dziura ta rozrosła się do rozmiarów obiektywu aparatu, ekranu telewizora, czy kina i kłopotliwe skłonności zostały w pewnym sensie „legitymizowane” i nobilitowane do rangi rozrywki, obnażanie prywatności stało się legalnym „procederem” – ku uciesze obnażających się i widzów.

"Podglądacz", Krzysztof Iwin. Fot. galeria-brama.art.pl

Edward Hopper, chcąc pokazać samotność mieszkańców Nowego Jorku i to, w jaki sposób wielkomiejski świat wpływa na zatracenie się człowieka w niewzruszonej, pozbawionej przyrody, rzeczywistości, tworzył pejzaże przemysłowe, ilustrował osamotnionych ludzi na ulicach megalopolis i zaglądał do okien, by pokazać „bebechy” tego życia.

Jego wizja  „kina domowego” z lat 30. XX wieku (patrz obraz „Okna nocą”) jest doskonałą ilustracją ludzkiej ciekawości i skłonności do podpatrywania, co robią inni.

Malarz utrzymuje widza w stanie niepewności, łechta ciekawość – scena nie jest oczywista. Nie wiemy, co robi odwrócona do nas tyłem, pochylona kobieta. Osoba patrząca na obraz staje się mimowolnie podglądaczem.

Wszystko dzieje się wieczorem lub w nocy. Ciemna elewacja budynku i ułożenie okien przypominają fotoplastikon, urządzenie w którym ogląda się fotografie.

Dziś miejską rolę fotoplastikonu doskonale spełniają bloki mieszkalne. Gdy zapada zmrok włącza się kilkadziesiąt „telewizorów” na raz. W każdym można zobaczyć inny program…

Do motywu obserwowania cudzego życia sięgnął Alfred Hitchcock w swoim dreszczowcu „Okno na podwórze”. Oto unieruchomiony na wózku- po złamaniu nogi –  fotograf Jeff, oddaje się śledzeniu losów sąsiadów.

Akcja filmu snuje się wokół scen wypatrzonych w oknach.

Mężczyzna nabiera podejrzeń, że w jednym z mieszkań doszło do morderstwa. To spostrzeżenie zawiązuje akcję filmu z zaskakującym finałem i wprowadza widza w labirynt podejrzeń opartych na zaobserwowanych scenach.

To jak bilet do kina na kilkanaście filmów na raz.

Kadr z filmu "Okno na podwórze" Alfreda Hitchcocka, fot. Agencja FORUM

Cofnijmy się do 2001 r.  Dziś można spojrzeć na Big Brothera z pewnej perspektywy, ale wtedy, gdy był wielkim telewizyjnym hitem, przyciągał każdego tygodnia przed ekrany 4,5 mln widzów! To 4,5 mln podglądaczy.

 

W takim aspekcie podglądactwo jest formą rozrywki, a granica między tym, co powszechnie dostępne i prywatne zaczyna się coraz bardziej rozmazywać w kulturze masowej. Programy reality show są odpowiedzią mediów na niezdrową ciekawość człowieka.

"Poranek na Cape Cod", Edward Hopper

Większość osób – zarówno tych, które śledziły losy bohaterów trzeciej edycji Big Brothera, jak i zdeklarowanych przeciwników tego programu – pamięta sensację, jaką wzbudziło „łaźniano-erotyczne” wydanie Frytki. I prawie każdy (zostawiam margines dla deklarujących wyjątkowość w formie Tartuffe’a) chciał to zobaczyć.

Szczytem hipokryzji byłoby całkowite odcinanie się od tej słabości. Karmienie ciekawości większymi czy mniejszymi porcyjkami „cudzesów” leży w ludzkiej naturze i można je uznać za akceptowalne, chyba, że ciekawość przybiera formę wojeryzmu… (1).

Skrajnym przykładem takich skłonności jest cykl  „Park” z 1971 r. Japończyka Kohei Yoshiyukiego.

Są to zdjęcia podglądaczy, którzy pod osłoną nocy zakradali się do tokijskiego parku w poszukiwaniu zaroślanej pornografii.

By zrobić zdjęcia podglądaczy fotograf sam musiał stać się jednym z nich i wraz z grupą uzbrojonych w aparaty, pełzających w ciemnościach mężczyzn, czołgać się w krzakach w poszukiwaniu zajętych sobą ofiar.

Szukałam zdjęcia, które mogłabym zamieścić w tym tekście, ale żadne się nie nadaje – przez wzgląd na prezentowane treści. Zainteresowani znajdą je oczywiście w sieci, ale to już na własną odpowiedzialność:)

 

Pierwsza edycja Big Brothera przyciągała co tydzień przed ekrany telewizorów 4,5 mln podglądaczy, fot. Adam Chełstowski, Agencja FORUM

Żyjemy podobno w cywilizacji ekshibicjonistycznej, gdzie obnażanie się z prywatności i przeżywanie cudzego życia, przestało być czymś niezwykłym.

I, paradoksalnie, to nas najbardziej obnaża.

Przypisy

1. Wojeryzm – skłonność do podglądania ludzi w sytuacjach intymnych

 

Źródła:

Malarstwo i rysunek Krzysztofa Iwina

Piotr Sarzyński, Oglądanie podglądaczy, Polityka.pl

Podglądacz rekonwalescent, Okno na podwórze, filmweb.pl

Hopper, seria „Rzeczpospolitej”

O zjawisku podglądania na podstawie programu Big Brother

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Film, Fotografia, Rysunek i malarstwo i oznaczony tagami , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

6 odpowiedzi na „Podglądacze

  1. Anonim pisze:

    A słynnego Oscarowe „Tanga” Rybczyńskiego to nie łaska wspomnieć ???

  2. wojasek pisze:

    Niestety każdy ma skłonność do interesowania się cudzymi problemami. Tekst bardzo ciekawy. Podoba mi się ten obraz z mężczyzną zerkającym przez dziurkę od klucza – świetnie oddany charakter i brudne zamiary w rysach twarzy, ale o tym malarzu nie słyszałem

  3. miko pisze:

    Ja akurat nie przepadam za Hopperem i malarstwem amerykańskim z tego okresu. Wieje w nim pustką, samotnością, za dużo miasta, budynków, techniki, a za mało człowieka. Ale przykład dobrze dobrany:)

  4. Morus pisze:

    Ciekawy artykuł.

  5. kon3nka pisze:

    Słowa „bebechy” i „łechta tak samo pasują do malarstwa Hoppera, jak słowo „artykuł” do powyższych wypocin

  6. doro pisze:

    mnie tam obrazy Hoppera w nic nie lechtaja, byc moze przez to, ze ten widze posrod innych jego obrazow, to co czule to rzpestrzen i samotnosc, nie sadze, zeby z ciekawosci Hopper szukal ukrytej przed inymi sensacji, tak jak to czasem jest w podgladaniu

Skomentuj Morus Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*