W 1999 roku w szarzyznę na polskich billboardach wgryzła się kampania „stanów wyzwolonych”, która – dzięki interesującym kontaminacjom językowym – połączyła nazwy stanów Ameryki Północnej ze stanami, jakie (według pomysłodawcy) osiąga się po wypaleniu papierosa.
Pląsylwania, Spontana, Massauciechs, Sexas, Bawizona, Beztraska i Coloradość. Pamiętacie te billboardy z poprzedniego stulecia?
Zabawy językowe niewinnie wciągają do świata „zadymy” i luzu. Poza słowotwórczym pląsem pomysł na kampanię dostarcza „masy uciech”, bo oto w Coloradości pojawia się zawoalowany Matisse ze swoim najbardziej znanym obrazem „Taniec”.
W dorobku Matisse’a znajdziemy dwa, niemal bliźniacze obrazy „Taniec”. Na drugim, namalowanym w 1910 r. (powyżej), który znajduje się w Ermitażu w Sankt Petersburgu, artysta wzmocnił barwy, nadając im bardziej fowistyczny charakter. Zadbał również o detale.
Dynamiczna kompozycja obrazu, podkreślona przez silne odcięcie trzech dominujących barw, a także swego rodzaju oszczędność w oddaniu charakteru pląsających postaci sprawia, że obraz staje się łakomym kąskiem dla grafików, plastyków…
Inspirację obrazem Matisse’a widać między innymi w logo, które będzie znakiem olimpiady w Rio de Janeiro w 2016 r.
Choć nawiązanie do tego dzieła sztuki jest ewidentne, pomysłodawcy twierdzą, że wszelkie podobieństwa – nie tylko do malowidła Matisse’a, ale także do logo Telluride Foundation (poniżej), co również było sugerowane – są całkowicie przypadkowe.
Fred Gelli, dyrektor kreatywny agencji Tatil, która wygrała konkurs na projekt logo, dostrzega zbieżności między wymienianymi, rzekomymi inspiracjami a projektem, ale zapewnia, że nie było to działanie intencjonalne.
Takie tłumaczenia wydają się być naciągane i nie do końca zrozumiałe. W inspirowaniu się dziełami sztuki nie ma niczego złego. To dobrze świadczy o agencjach reklamowych, że zatrudniają ludzi, którzy orientują się w historii sztuki. Ponieważ jednak granica między inspiracją a plagiatem bywa dyskusyjna (twórcy znaku graficznego olimpiady byli oskarżani o plagiat), do ekipy pasjonatów sztuki warto dokooptować dobrych prawników 😉
Źródła:
Konrad Juszczyk, Karambol kalamburowy
Pingback: Frywolny fowizm na murawie — Sztukatułka